Stan zagrożenia epidemiologicznego to czas szczególnej refleksji nad kruchością ludzkiego życia i przemijaniem. Dobrym przewodnikiem na tej drodze jest św. Stanisław od Jezusa i Maryi Papczyński (1631-1701) – gorliwy duszpasterz, mistrz duchowości i założyciel marianów, za przyczyną którego w Ełku dokonały się dwa cuda uznane przez Stolicę Apostolską.

Kapelan zatroskany o zbawienie wieczne

Przyszło mu żyć w trudnych czasach, kiedy Polska cierpiała z powodu licznych wojen i najazdów, a nasi rodacy doświadczyli głodu i epidemii. Wiązało się to ze spustoszeniem kraju i śmiercią wielu obywateli. Ludzie umierali niespodziewanie i często byli nieprzygotowani na spotkanie z Bogiem w wieczności. Wśród nich byli żołnierze polskich wojsk. O. Papczyński pragnął spieszyć im z pomocą. Towarzyszył królowi Janowi III Sobieskiemu w wyprawie na Ukrainę przeciw Turkom, był też z polską husarią pod Wiedniem w 1683 r. Jego współbracia zakonni byli przekonani o „umowie” co do niesienia pomocy „mnóstwu ludzi poległych na wojnach”, jaką o. Papczyński zawarł z królem Sobieskim i wielkim hetmanem koronnym, Stanisławem Jabłonowskim, dowodzącym podczas wyprawy wiedeńskiej.

Orędownik dusz czyśćcowych

Łączność ze światem zmarłych była szczególnym charyzmatem o. Papczyńskiego. Dwukrotnie doznał intensywnego przeżycia tajemnicy czyśćca. Wizja cierpiących dusz czyśćcowych była dla niego wstrząsem, dlatego też często modlił się w ich intencji, sprawował Eucharystię, ofiarowywał posty i umartwienia. Zachęcał: „Módlcie się za zmarłych, bo straszne cierpią męczarnie”. Taka pomoc ma charakter bezinteresownej miłości, bo od zmarłych w zasadzie nie oczekuje się rekompensaty. W Templum Dei mysticum pisał: „Niewątpliwie, najskuteczniej modli się ten, kto chcąc dostąpić miłosierdzia Bożego, świadczy je człowiekowi. Jakie zaś może być większe miłosierdzie, niż okazane zmarłym, od których nie oczekujesz żadnej nagrody, żadnej wdzięczności i żadnej pochwały. Ci, którzy to czynią, na pewno przygotowują sobie nieśmiertelne życie”. W swoim testamencie zamieścił następujące słowa: „Moim najmilszym Braciom w Chrystusie polecam najmocniej i jak najusilniej [praktykować] miłość do Boga i bliźniego, […], należytą cześć dla Dziewicy bez Zmazy Poczętej, pełne zapału wspieranie zmarłych”.

Sługa konających

Współbracia zakonni św. Stanisława mieli roztoczyć opiekę nad ludźmi znajdujących się w niebezpieczeństwie śmierci na skutek chorób czy wieku. Do tej troski należała posługa sakramentalna: namaszczenie chorych i Wiatyk dla konających. Z wielką gorliwością zabiegał o pomoc ludziom w oczyszczaniu się z grzechów i zdobywaniu świętości, spiesząc im z pomocą zwłaszcza wtedy, gdy znajdują się blisko piekielnej przepaści. Pisał: „Zważ, że wielkim uczynkiem miłości jest towarzyszenie zmarłym w ich pogrzebie, lecz jeszcze większym dziełem jest uwalnianie ich dusz z grobu oczyszczających płomieni przez pobożne modlitwy”. Przypominał, że „zmarłego należy wspierać zarówno ofiarą mszy św., jak i modlitwami i umartwieniami”.

Memento mori

Kard. Tarcisio Bertone, podczas homilii wygłoszonej na mszy św. beatyfikacyjnej 16 września 2007 r., przypomniał, że: „Myśl o śmierci, perspektywa raju, czyśćca i piekła pomagają mądrze wykorzystać czas, jaki spędzamy na ziemi. Zachęca nas, byśmy uważali śmierć za konieczny etap naszej drogi ku Bogu. Pobudza nas, byśmy przyjmowali i szanowali zawsze życie jako dar Boga, od poczęcia aż do naturalnego końca”. Założyciel marianów nie ograniczał przedmiotu duszpasterstwa wyłącznie do zmarłych, ale przypominał, że z pomocą należy spieszyć do każdego, kto znajduje się w drodze do wiecznej ojczyzny. Charyzmat św. Stanisława Papczyńskiego wskazuje na to, aby każde ludzkie życie kształtowane było „z punktu widzenia wieczności”.

ks. Ryszard Sawicki